'Ludzkie życie składa się z wyborów… Tak lub nie, w przód w tył, w górę w dół. Są wybory, które mają znaczenie. Kochać czy nienawidzić? Być bohaterem czy tchórzem? Walczyć czy poddać się? Żyć… czy umierać?'W tle dźwięki gitary akustycznej rytmicznie wygrywają rytmy, melodyjny głos Norah Jones (pytanie czy imię Norah się odmienia??), tak wiele myślałam, tak wiele miałam zamiar napisać, prowadziłam monologi, w których radziłam, przestrzegałam, upominałam. Co z tego pozostało? Jedno wielkie nic. Pustka. Zastanawiam się dlaczego ludzie tak doskonale potrafią utrudniać sobie życie. A ja to chyba wyjątkowo, komplikacja to moje drugie imię! Chce z nim porozmawiać, wyjaśnić co się stało, co się dzieje. Kompletnie nie pamiętam co mu powiedziałam, jedyna rzecz która mi się w głowie zapisała to, że jesteśmy na innych etapach życia. Przedwczoraj przyszłam do pracy i usłyszałam, że On się rozchorował i nie będzie go przez najbliższe dwa dni w pracy. Dziwnym zbiegiem okoliczności, ja również się leczę, bo jakieś podłe choróbsko mnie dopadło. I tak roześmiałam się pod nosem, bo przypomniałam sobie jak kombinowaliśmy, żeby razem pójść na l4 w styczniu i spędzić trochę więcej czasu razem. Wiadomka, brzmi jak marzenie ściętej głowy i tak też wyszło. Nie zmienia to faktu, że od tych dwóch dni tak potwornie mnie korciło, żeby napisać do niego, ale powstrzymywałam się, przekonywałam, że on odpuścił i ja powinnam. Wczoraj oglądając kolejny odcinek Grey'sów - dlaczego one tak dziwnie na mnie działają?! - napisałam. Dla uspokojenia samej siebie, z pełną świadomością, że on może nie odpisać, że z jego strony to może być tylko symulacja, a właśnie teraz spędza upojne chwile z hmm jego dziewczyną. Jakież życie jest potworne. Najpierw stawia nas w danej sytuacji jako potencjalne ofiary, rani, pokazuję tę stronę medalu, by następnie namieszać i odwrócić wszystko o 180st., i postawić nas na miejscu sprawcy. Tak wiele zaczynamy rozumieć, tak bardzo zmienia się nasze postrzeganie niektórych spraw. Rok 2013 był dla mnie rokiem chaosu. Tak, to dobre podsumowanie - chaos. W myślach, w życiu, w marzeniach. Wszędzie. Ale zaczynam powoli się układać. Potrzebuję rozwiązania dziwnej sytuacji z nim, nie wiem dlaczego, przecież równie dobrze mogłabym zostawić to na takim etapie na jakim jest. Tym bardziej, że wczoraj odpowiedział dosyć smutnym tekstem, że kiedy wracaliśmy z jednej imprezy nie brzmiałam jakby był on jakąkolwiek dodatnią wartością w moim życiu. Dopiero teraz do mnie dotarło. On chciał o tym porozmawiać kilkakrotnie, a ja postawiłam sprawy jasno, bez tłumaczenia. A teraz ten dziwny rodzaj smutku mnie dopadł. Po co w ogóle angażowałam się w coś takiego? Teraz chcę to chociaż wyjaśnić. Brakuje mi rozmów z nim, czasu z nim spędzanego, jego uśmiechu, śmiechu, zapachu, naszych wspólnych nocnych spacerów po mieście, origami w barze sushi, brakuje mi jego fałszu, kiedy w radiu leciał jeden z jego hitów, przytulenia, spontanicznych wypadów na ciastko i kawę, kupowania dziwnych rzeczy nie wiadomo po co, próbowania różnych rodzajów deserów i porównywania któremu z nas udało się wybrać lepszy, brakuję rozmów o muzyce i wspólnego delektowania się wspaniałymi melodiami, wymiany opinii o dobrej kinematografii, brakuję kogoś, kto tak wytrwale słuchał moich medycznych ciekawostek, naszych niekiedy durnych rozważań. Brakuje. I cóż z tego?
Biologia leci do przodu. W przyszłym tygodniu już anatomia i fizjologia człowieka. Niesamowite uczucie spokoju mnie przepełnia. Dam radę.
Kinetyka chemiczna z chemii w trakcie, entalpie i entropie zrobione. Przede mną procesy równowagowe. Jest dobrze, jest dobrze, dobrze jeeest.
Smile:)
Oo, ja dzisiaj maltretowałam entalipie i entropie, nie znoszę ich.
OdpowiedzUsuńNowa płyta PJ jest zajebista!
Ja na korkach dzisiaj jeszcze kończyłam (się) entalpię i entropię♥ Co do PJ, trudno się nie zgodzić :))
UsuńZapraszam do przeczytania; myślę, że warto.
OdpowiedzUsuńhttp://the--unspoken.blogspot.com/