wtorek, 3 czerwca 2014

let's play birds.

"Znudzisz się. To, co jest urocze, szybko staje się irytujące."J. Żulczyk

Jestem zmęczona. Tak bardzo zmęczona. Chronicznie zmęczona.. Mam wszystkiego po dziurki w nosie i tak bardzo pragnę zmian, ciągnie mnie do nowości, które majaczą w oddali, jako wizje przyszłości. Nie mogę się doczekać. Praca irytuje bardziej niż wcześniej i bardziej męczy. Właściwie to ludzie irytują. W szczególności jeden osobnik. Ech, po raz kolejny przekonuję się jak prędko i łatwo można przejść z uczuć pozytywnych do negatywnych. Po raz kolejny się zawodzę i jest mi niesamowicie przykro. W tym wypadku nawet bardziej. Pan P przestał dla mnie oficjalnie istnieć. I nie da się ukryć, że oboje wręcz z upragnieniem spoglądamy w przyszłość, gdzie prawdopodobnie nie będzie miejsca dla jakiegokolwiek "my". Smutne. Widzieć te wszystkie pary, tych szczęśliwych ludzi, przypominać sobie za każdym razem chwile z nim spędzone i smucić się jeszcze bardziej. Rozmawiać z nim jak zawsze i w odwecie słyszeć albo nieprzyjemne słowa, albo coś rzucone "na odczep", i ponownie się smucić. Tęsknić za przeszłością, pragnąć jej powrotu, robić wszystko, żeby choć w maleńkim stopniu wróciła i smucić się na maksa, bo nic z tego nie wychodzi, bo on stał się obojętny, jakby ktoś nagle wymazał mnie gumką, jakby patrzył na mnie, i mnie nie widział. Uśmiechamy się do siebie, flirtujemy jak zwykle, ale mam wrażenie, że czasem jest to trochę udawane. Pan P stał się mega nieprzyjemny, przez co (albo dzięki czemu) pomaga mi w całkowitym pogrzebaniu uczuć wyższych, jakie do niego żywiłam. Wolne dni spędzam na leżeniu brzuchem do góry, zajadaniu lodów i oglądaniu serialów. Wcześniej ćwiczyłam, ale po maratonie "dziesiątek" w pracy jedynym ćwiczeniem jakie mogłam wykonać następnego dnia był ruch kciukiem i "drzemka". Nie mogę się doczekać kiedy D przyjedzie ze studiów. Będziemy mieć mało czasu dla siebie, bo tylko miesiąc, a biorąc pod uwagę moją pracę to może być różnie. Ech, ale pierwsze co musimy zrobić to urządzić sobie wieczór pod namiotem z butelką wina .
Wracając do pana P, już nawet nie mam siły drążyć tego tematu. Kiedy zobaczyłam go ostatnio jak przyszedł na zakupy ze swoją dziewczyną poczułam jakby ktoś postanowił "na żywca" sprawdzić jak wyglądają moje wnętrzności - nie polecam. Pracowałam wtedy cały bity dzień, a kiedy ledwie żywa i przybita wróciłam do domu zamknęłam się w łazience, i pierwszy raz od bardzo dawna rozkleiłam się. Nie chciałam nikomu znowu zaprzątać głowy moimi problemami, wmówiłam sobie, że jestem silna, że tyle już przeszłam, że taki pan P nie odbierze mi radości z życia i zadowolenia z siebie, nie odbierze mi chęci. Powiedzmy, że zadziałało, następnego dnia wszystko co mu zarzucałam i wszystkie moje argumenty nie miały dla mnie żadnego sensu. Doszłam do wniosku, że muszę po prostu zacisnąć zęby i przetrwać. Przetrwałam już prawie rok, co to więc dla mnie niecałe 3 miesiące? Nim się obejrzę, a będę żegnać moje wspaniałe góry i pozostawię wszystko za sobą, mając na horyzoncie wizję nowego początku. Tabula rasa.





5 komentarzy:

  1. Przeczytałam rano, ale nie zdążyłam nic napisać. Łazienka jest miejscem, gdzie zamykam się, jak już nie daję rady. Parę ładnych razy zdarzyło mi się chlipać pod prysznicem. Ale, zawsze gorąca woda spłukuje wszystko i jakoś tak dodaje sił. Czasem wychodząc z łazienki jestem już zupełnie innym człowiekiem. Tabula rasa, jak to mówią.
    Uwielbiam Fismolla, odkryłam go dzięki mojej koleżance, z którą poszłyśmy na jego koncert na Open'erze i zauroczył mnie strasznie.
    Trzymaj się! Zanim mrugniesz, zostawisz góry, których tak okropnie Ci zazdroszczę, po to, żeby być szczęśliwą gdzie indziej. Zobaczysz. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety przekonałam się ostatnio, że nie jestem niezniszczalna, a to jak bardzo wszystko zaczęło się pie*zyć przechodzi ludzkie pojęcie...Mam ochotę zniknąć w tych moich górach, zaszyć się w lesie, słuchać szumu liści i nie istnieć. Dla świata. Dla ludzi.
      Cóż, mam nadzieję, że nim mrugnę pożegnam to wszystko;)
      Ja Fismolla odkryłam również dzięki koleżance, widać nasze koleżanki mają dobre gusty^^
      Jakoś się trzymam, dzięki;)

      Usuń
  2. W każdym kolejnym wpisie widzę po trochę swoje lustrzane odbicie :)
    Pozdrawiam i trzymam kciuki!
    Będę śledzić bloga na bieżąco ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafiłam dzisiaj na Twojego bloga i korzystając z luzu w pracy udało mi się przeczytać dość dużo notek, czułam się jakbym czytała o sobie, może nie zabrzmi to dobrze ale to trochę pocieszające, że nie jestem jedyna ;) również trzymam mocno kciuki, powodzenia, w końcu musi być dobrze!
    Pozdrawiam M.
    P.S. a tak a propos " sprawdzania na żywca jak wyglądają moje wnętrzności" też przetestowałam i również nie polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog jest dla mnie po części terapią - jeśli znajdzie się choć jedna osoba, która przeżywa, bądź przeżyła to samo, kończą się pytania "dlaczego akurat ja". Cieszę się, że nie jestem sama i, że ten bełkot przemawia do Ciebie, a, że jeszcze potrafisz coś swojego w nim odnaleźć, to już w ogóle cudownie:))
      Dziękuję i racja, w końcu musi być dobrze i tego się trzymam ;)
      Również pozdrawiam

      Usuń