piątek, 16 maja 2014

kokoro no kakera.


"Nie narzekaj, że masz pod górę,
  skoro zmierzasz na szczyt!"













Nie było mnie dosyć długo. Na czas pewien z internetów praktycznie wybyłam. Tyle co sprawdzałam pocztę, fejsa, wymieniłam z siostrą kilka zdjęć śmiesznych kotów/lam i nic więcej. Nie traciłam czasu bezmyślnie wpatrując się w ekran, czy wymyślając co tym razem fascynującego opiszę na blogu.
Matury.
To był temat przewodni, główny i najważniejszy ostatnich dni, miesięcy. I po maturach. Dziś oficjalnie koniec morderczego biegu z czasem, prześcigania samej siebie, wkuwania o poranku i wieczorów spędzonych w pracy. Ale i koniec świetnej przygody. Po raz kolejny udowodniłam sobie na jak wiele mnie stać. Nie wiem jakie będą wyniki. Biologie nie sprawdzałam, ale miałam po niej mega depresję, plus, że od dwóch dni poprzedzających egzamin wręcz chodziłam po ścianach ze stresu. CKE po raz kolejny mnie nie zawiodło. Pjona, bym rzekła, znowu dzięki wam doszłam do wniosku kiedy wyszłam z sali, że cały ten rok to mi się chyba tylko wydawało, że się uczę. No ale nic, ŻYCIE, co zrobisz, nic nie zrobisz.
Chemia, inna bajka, inne podejście, uśmiech na twarzy i spokojnie rozwiązywanie arkusza. Aż tak spokojne, że w pewnym momencie musiałam sama siebie pośpieszać, bo ja sobie na lajcie liczyłam zadanka, a zegar wcale nie chciał się zatrzymać. Nieoficjalne odpowiedzi sprawdziłam. Zobaczymy. Haha, ale najlepszy był moment kiedy liczyłam stężenie kwasu karboksylowego ze stałej równowagowej (hmm, nie wiem jak 'mądrze' opisałam zadanie, ale co tam, nie to najważniejsze) i w pewnym momencie zaczęły mi wychodzić chińskie znaczki, i myślę tak sobie "no kurde, to CKE nie może nas aż tak bardzo nienawidzić!" I policzyłam! Tak więc teraz nie pozostaje nam nic jak tylko czekać i modlić się.
A ja w niedzielę wracam do pracy. I znowu się zacznie. Mam nadzieję, że w to lato pogoda się uda i będę mogła śmigać na rowerze godzinami po obrzeżnych pagórkach, i dolinach. Achh, na samą myśl się rozmarzyłam...
See Ya!


12 komentarzy:

  1. Na pewno dobrze poszło : ) Do jakich miast składasz? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrocław, Poznań, Zabrze/Kato, ewentualnie myślę nad stomą w Wawie. Ale się wszyystko okaże. Teraz dopiero złapał mnie stresor^^

      Usuń
  2. Mi tak dobrze niestety nie poszło, o ile biologia była na prawdę prosta i można było napisać na 90%+ to chemia już taka fajna nie była, zrąbałem ją i wiem że w przyszłym roku znów czekają mnie zmagania z tymi przedmiotami. Po raz 3...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja obawiam się, że właśnie biologia poszła mi średniawo, natomiast po chemii miałam więcej zadowolenia. Ja po raz 3 nie piszę, to już pewne. Wszystkie książki, materiały, wszystko powędrowało do kosza. Nie jestem tak wytrwała:p

      Usuń
  3. Dzień dobry. Tak mi wspaniale, bo siedzę sobie z kawusią i muzyką i czytam co u Ciebie. Wyścig z czasem się skończył, a ja czułam się tak zmęczona, że najpierw musiałam się porządnie wyspać. Jeszcze mam ustny angielski, ale tak się cieszę, że reszta już z głowy. Nie wiem, jak mi poszło, ale czekam ze spokojem na czerwiec. ;) Pozdrówki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, mi dziś też wspaniale, po 9h w pracy w niedziele dwa dni wolnego. Ach, sama nie wiem co z tym czasem zrobić^^ Powodzonka na angielskim, mam nadzieję, że nie jesteś typem osoby która się mega przed tym stresuje, bo kiedy ja zdawałam 3/4 osób panikowało, a pozdawały na 100% + w końcu zdenerwowali i mnie, i wyszłam blada jak ściana z sali, mając wrażenie, że zaraz puszczę pawia. Także, wszelki stres schowaj do kieszeni ;) (o ile takowy masz) Ja też czekam na czerwiec, to co napisałam to takie trochę wymijanie odpowiedzi, bo cóż, kto to wie co to będzie? W pracy muszę zgrabnie dobierać odpowiedzi, bo jest gradobicie pytań i jakoś nie odpuszczają.
      Również pozdrawiam i trzymam kciuki, i za Ciebie;)

      Usuń
  4. Na serio wszystkie materiały maturalne wylądowały w koszu?
    Jeśli mogę zapytać, jesteś zadowolona po sprawdzeniu nieoficjalnych wyników z chemii?
    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkiem serio. Często piszę bajki na blogu, lubię sobie koloryzować i wypisywać niesamowite opowieści, ale nie w tym wypadku. Baardzo szybko pozbyłam się wszystkiego - no ok, książki leżą poskładane w kącie, z zamysłem nie zaglądnięcia do nich nigdy więcej, arkusze i testy ułożone w pudłach, i gotowe na wielkie ognisko, które mi mama obiecała :D
    Ech, moja droga, ja nigdy nie będę z siebie zadowolona ;) Ten typ tak ma.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... skąd ja to znam :) Mam podobnie odnośnie niezadowolenia z siebie. Nawet kuzynka mówiła mi dzisiaj, że zawsze mówię, że czegoś nie umiem, jestem nieprzygotowana i ogólnie, że jest nie tak :)
    Ale jakiś plan B masz na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, mam bardzo dużo planów, także, koniec końców pewnie i tak będę z któregoś w jakimś stopniu zadowolona ;) Z resztą, jestem też typem człowieka, który cieszy mordkę z błahostek, także, wiem, że będzie ok^^

      Usuń
  7. Oj, te zadanie z kwasem karboksylowym też mnie trochę wymęczyło, bo po matmie zdążyłam wybić sobie z głowy wzór na deltę i wychodziły mi ujemne wyniki, ale doliczyłam się w końcu ;). Ogólnie chemia była, przynajmniej dla mnie, trudnawa i na piękny wynik 85+ nie liczę, ale może zdołam nadrobić te niedostatki biologią.
    Oczywiście życzę powodzenia - nie wiem, czy sama zdecydowałabym się na poprawę matury, więc trzymam kciuki za tych, którzy jednak mają tę siłę i chęć ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, no ja właśnie też zapomniałam wzór na deltę^^ (wstyd się przyznać), ale wyprowadziłam sobie inaczej, jak mnie swego czasu korepetytor uczył z matmy, także, wyszło:) Trudnawa była, owszem, ja porobiłam durne błędy typu - nie może być przecież trzy razy prawda, choć wszystko się zgadza, to dam w jednym fałsz-_- także, nie wiem jak to będzie, czekam na czerwiec.
      Dziękuję i Tobie również powodzenia, obyś nawet nie musiała myśleć o poprawie matury ;)

      Usuń