niedziela, 16 lutego 2014

jailer.


"Jaka obmierzła wydaje się cisza, jakie bezwartościowe drobiazgi na półkach, jak nudna, nieskończenie nudna praca. Jak wielka dopada nas marność i miałkość naszego istnienia, kiedy ktoś przez moment pokaże nam życie barwne, szalone, omami nas kolorami, połechce bliskością zmysłową, obieca talon na wszystko, czego nam brak, by... By zniknąć nagle, zostawiając nas na pastwę siebie."

Wymiękam.
Jest finisz, trzeba się spiąć i pokazać na co mnie stać. Dostałam urlop bezpłatny od 11 marca do 11 maja, także, później machnie się płatny urlop i prawie dwa i pół miesiąca na biologię i chemię. Nie wiem jak będzie z moją organizacją pracy, ale mam dziwne przeczucie, że to dobra decyzja, że jej nie pożałuję. Się okaże. Anatomia i fizjologia oficjalnie zakończona pięknie rozwiązanym testem całościowym.
Elektrochemia wciąż w powijakach.
Czuję, że tonę w swoich uczuciach. Ale dam radę, potrafię się odciąć od tego i choćbym miała bardzo cierpieć, poradzę sobie. Tylko dlaczego jest to tak cholernie trudne???!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz