wtorek, 20 sierpnia 2013

la traversée.

'Gdy mówimy coś w stylu „ludzie się nie zmieniają” doprowadzamy naukowców do szału. Bo zmiana to tak naprawdę jedyna stała część w nauce. Energia, materia, to zawsze się zmienia. Łączenie, dorastanie, umieranie to fakt, że nie chcemy zmian jest nienaturalny. Trzymamy się kurczowo tego co było, zamiast pozwolić temu być, takim jakim jest. Trzymamy się dawnych wspomnień, zamiast tworzyć nowe. To, jak upieramy się wierzyć, pomimo tego, co mówią nam naukowcy, że w życiu nic nie jest wieczne. Zmiana jest stała. To, jak ją odczujemy, zależy od nas. Może wyglądać jak śmierć. Może być drugą szansą na życie. Jeżeli rozluźnimy palce, otworzymy pięści, damy się ponieść temu co trwa, to może przypominać czystą adrenalinę. Tak jak w każdej chwili... Możemy otrzymać drugą szansę na życie... Tak jak w każdej chwili... Możemy urodzić się na nowo.'

Czas pędzi nieubłaganie, przesmykuje się niewinnie jakby nigdy nic pomiędzy naszymi palcami i mknie niestrudzenie niczym Mustang z Dzikiej Doliny (abstrahując - taka piękna bajka, że płaczę na niej jak bóbr, ot, dziwna wrażliwość). Sierpień dobiega końca. Wiele się zmieniło. W moim życiu, w myśleniu, we mnie. Dostałam pracę w drogerii, a w niedzielę 25.08 jadę na dwutygodniową voyage, w czasie której to będę się szkolić, coby nie wylecieć po chwili i utrzymać się choć przez jakiś czas na stanowisku.
Poza tym, wdrażam się w system powtórkowy i robię to z coraz większą chęcią.
Mam w sobie ogromne pokłady gniewu, który z premedytacją pielęgnuję, próbując przekuć go w kolejną dawkę morderczej motywacji.
Mimo wszystko, mój spokój ducha utrzymuje się. Cieszę się, że nareszcie coś w moim życiu ruszyło, że jeden maleńki bodziec zadziałał jak reakcja łańcuchowa, pobudzając kolejne i w konsekwencji doprowadzając mnie do obecnej sytuacji.
Zaraziłam A (przyp.autorki bloga - siostra) Grey's Anatomy. Wspólne wieczory, spędzone na pochłanianiu kolejnych odcinków należą do jednych z najprzyjemniejszych.
Jestem chodzącym pozytywem. Taa, myśl jaka mi się nasunęła w tym momencie- rzygam tęczą. Co rano napawam się zapachem herbaty, świeżo parzonej, gorącej, wspaniale lśniącej, czarnej jak najczarniejsze odmęty odmętów (haha). Cieszę mordeczkę na widok błękitnego nieba i rudych kotów, pałętających się bez celu po ogrodzie. Uśmiecham się po całym dniu, kiedy wiem, że spędziłam go produktywnie, świadoma jak wiele mogę jeszcze zrobić wraz z nadchodzącym czasem. Szczęśliwa? Taak, jak na razie to najlepiej opisuje mój stan. I oby jak najdłużej.

PS. Tak wiem, przerażająco dużo tekstu na wstępie. Cytat z 'Chirurgów', enjoy :D



1 komentarz:

  1. Yann Tiersen miszcz.
    Ooo, masz siostrę. :) Co jak co, ale czasami przydatne z nich stworzonka.
    Cieszę się, że się cieszysz. :D

    OdpowiedzUsuń