niedziela, 7 kwietnia 2013

holes.


"Dopiero późną nocą przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce, umieramy z miłości."
Małgorzata Hillar

Witam Was na miesiąc przed maturą. Tak, dokładnie miesiąc. Witam więc z Passengerem w tle i po raz setny powtarzanymi zwierzętami. Mięczaki wychodzą mi już bokiem. Wczorajszy dzień cały spędziłam nad roślinkami. Mitoza i mejoza nie wiem który już raz z kolei, ale uznaję za ogarnięte. Wczoraj przeglądałam sobie próbną maturę z tego roku ze stycznia. Stwierdzam, że lekka masakra, ale w sumie, zadania ciekawe, wymagające wysilenia szarych komóreczek i spięcia pośladków. Się przejęłam niezwykle, gdyż wpadłam na sekund parę na bloga, co by naskrobać kilka słówek, a później plan jest skończyć zwierzątka i ogarnąć maturkę z chemii, i może uda mi się cokolwiek ekologii powtórzyć. Jeszcze pasuję kościół odwiedzić. Wkurzona jestem lekko, gdyż ukochane nauczycielki z niezwykle istotnych przedmiotów (czyt. WOS i PP) życia ułatwić raczej nie chcą, a wręcz robią wszystko, żebym miała na świadectwie ukończenia szkoły średniej piękne 2. Ech.. niestety, dałam sobie spokój, kiedy to straciłam jeden weekend ucząc się na poprawę z WOSu, a nie pozwolono mi poprawiać. Tak więc, olewam, skupiam się na biologii, chemii, matmie, muszę choć trochę ogarnąć jeszcze polskiego i angielskiego, bo teraz zaczęło mnie kuć w dołku, jak wiele jeszcze nie umiem. Fakt, tak to jest, im bliżej, tym bardziej stres narasta i chcąc nie chcąc, myśli się, czego się nie pamięta, nie umie, czego nie powtórzyło. Czas goni, doba się wcale nie wydłuża. Teraz mam jeszcze weekendy całkowicie na naukę, gdyż mój kochany Tb wyjechał w delegacji do Lublina. Taa.. akurat wróci mi zaraz przed maturą. Każdy kto się o tym dowiaduje mówi: o, to nawet dobrze się złożyło, będziesz siedzieć i uczyć się do matury. Wkurza mnie takie gadanie. W sumie, właśnie tak robię, od rana do wieczora siedzę i się uczę. W ten sposób nie myślę, a kiedy zaczynam o nim myśleć łapię tablice matematyczne i arkusz, albo vademecum do biologii czy chemii. Pomaga. Nie zadręczam się. Tylko wieczorami, kiedy wiem, że ma zadzwonić i zbliża się czas kiedy usłyszę jego głos, wtedy odczuwam niesamowitą tęsknotę. Powiedzcie mi proszę jak można tak kogoś pokochać. Kiedy pytam o to D śmieję się ze mnie i mówi, że można, i,że ja właśnie to zrobiłam, więc powinnam najlepiej znać odpowiedź. Dobra, nie przynudzam już, wracam do mięczaków, dużo do zrobienia, mało czasu. Passenger uspokaja. Miłego :)


11 komentarzy:

  1. Dobra rada na ostatni miesiąc: rzuć już podręczniki w cholerę, wydrukuj sobie wszystkie(próbne, operony, regionalne-wszystkie) matury i rób je w każdej chwili. A jak skończysz to rób je od nowa. To jest jedyny sposób na maturę. Bardzo ważne jest żebyś sprawdzała te matury bardzo dokładnie według klucza, są dostępne do starszych matur. Naprawdę, czasami chodzi o jedno pojedyncze słowo. To że ty rozumiesz swoją odpowiedź, to że rozumie ją każdy przeciętny człowiek, wcale nie oznacza że zrozumie ją klucz. Repetytoria doczytuj przy sprawdzaniu matur, tam gdzie popełniłaś błąd albo nie jesteś pewna. Z chemii tylko i wyłącznie matury:)
    Życzę powodzenia na ten miesiąc, będzie ciężko, ale każdy to przechodził i pomyśl o tych nieprzyzwoicie długich wakacjach;) Pamiętaj: matury i klucz;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, muszę obrać kurs "ksero" i druknąć wszystkie bio-chemiczne matury, które zalegają mi na dysku :)

      Usuń
  2. Tak, tak - myśl o wakacjach i o celu, który masz przed sobą :) Za niedługo koszmar się skończy i będziesz mogła myśleć o swojej Miłości ;) A tak swoją drogą nie miał gdzie wyjechać tylko na mój koniec świata :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie to samo mu mówiłam, że wyjeżdża mi na koniec świata ;) Ale, że Twój, to już tak z ulgą pomyślałam uff, to może jednak jakaś cywilizacja tam dotarła ;D

      Usuń
    2. cywilizacji tu zero, tu jest prawie że Białoruś albo dzika Rosja :P

      Usuń
    3. O_o Boże drogi, to aż się boję w jakim stanie on wróci... Ale pytanie zadam tak już zbaczając trochę z tematu, jeśli chodzi o uczelnie - polecałabyś? Lublin to jedna z moich opcji odkąd pamiętam, ale ciekawa jestem jaka jest opinia osoby, która tam studiuje.

      Usuń
    4. Jako uczelnię tak:) Mimo wszystkich paradoksów i dziwnych wymysłów studiuje się fajnie, generalnie nie gnoją, i ludzie też jacyś tacy mniej zabiegani, i wyluzowani (w porównaniu do większych miast, gdzie panuje trend bycia "samemu sobie" i wiecznego spieszenia się-->wiem, bo mam znajomych/przyjaciół na lekarskim w kilku innych miastach). Młodsze roczniki idą już nieco zmienionym torem (nie mówię tu o tej durnej reformie bynajmniej), kadra się ciut odmłodziła, co jest duuużym plusem, bo mają świeższe podejście do nauczania. Miasto jak miasto na głębokim i zapomnianym przez Boga wschodzie:) Pozwolisz, że nie będę się wypowiadać, bo przez 6lat nie zdołałam do niego zapałać sympatią i już go raczej nie pokocham never ever ;P (A rdzenni mieszkańcy bardzo się oburzają, gdy im się wytyka syf i zaniedbania lokalnych władz;)

      Usuń
    5. Dzięki wielkie za odpowiedź :) Czyli widzę, że stawiając m.in na Lublin robię raczej dobrze :) Właśnie obawiałam się tego bycia "samemu sobie" jak to ujęłaś i wiecznego spieszenia się. W sumie, pewnie wiele zależy od ludzi na jakich się na roku trafi, ale trzeba być dobrej myśli ;)

      Usuń
    6. Ludzie są istotni, ale atmosfera na uczelni również. :)
      To byłam ja - ciągle ta sama, lecz pod nowym adresem. :P

      Usuń
  3. OMG, mięczaki to jeden z 4 tematów, których z bioli szczerze nienawidzę (zaraz po mszakach, paprotnikach i protistach). Też mam już dosyć, no bo cholera, ile razy można się uczyć jak wygląda zapłodnienie u sosny? Z drugiej strony ta panika pt. "jak nie będę non stop bezmyślnie tłuc tego samego, to na pewno wszystko pozapominam". No nic, głowa do góry i jakoś przeżyjemy, to tylko miesiąc... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, na szczęście przebrnęłam przez nie dość szybko i bezboleśnie ;) Ale wiadomo, mszaki, paprotniki, protisty też nie należą do zbyt fascynujących tematów. Choć ja np. uważam protisty za mniejsze zło niż właśnie mszaki ;D Damy radę ;)

      Usuń