środa, 23 stycznia 2013

you give love a bad name.

'Życie to splot wielu niewyjaśnionych i często kompletnie odrealnionych zdarzeń, które z jakiegoś powodu po prostu się dzieją.' 


Stresy stresy i po stresach. Takie zamieszanie wokół studniówki, a wieczór minął szybciej niż pstryknięcie palcami. Ja osobiście bawiłam się wręcz wybornie! Pojadłam, popiłam (...), potańczyłam, pośpiewałam, powydurniałam się. Ogólnie, było na serio świetnie. Nie licząc momentu, w którym Tb skręcił kolano. Podkręcił, jak to cały czas mówił. Mniejsza z tym, że miał już 7 razy skręcone i z tym, że nie powinien nie wiadomo jakich ekscesów urządzać, a skakał jak poparzony. Nie chciałam już go dobijać i mówić "a nie mówiłam", chociaż właśnie ten tekst pasowałby wprost idealnie do sytuacji. Przy stoliku mięliśmy całkiem doborowe towarzystwo. Choć w pewnym momencie zaczęli działać mi na nerwy, kiedy co chwilę chcieli polewać wódkę Tb i to robili. A ja tak tylko siedziałam i patrzyłam - mach, jedna, mach, druga, mach... W końcu zaczęłam zabierać mu kieliszek. Początkowo nawet wypijałam to, co było przeznaczone dla niego - szczyt geniuszu, prawdaż? - później przystopowałam do połowy, a potem to już ja piłam, a on nie. Tak jakoś wyszło, choć nie upiłam się, bo pamiętam każdy moment tego wieczoru. Haha. Jak sobie przypomnę tańczenie poloneza. Ech, wyjątkowo piękne wspomnienie! I weź tu człowieku idź prosto i równo i nie zabij się w butach na 13cm obcasie, w dodatku w stanie lekkiej niejasności umysłu^^ Coś cudownego..
W ogóle, mięliśmy zacząć o godzinie 19, a w konsekwencji to nie wiem kiedy zaczęliśmy. I to nie dlatego, że straciłam kontakt z rzeczywistością - tak na marginesie, to kurde, wychodzę na jakąś pijaczkę, także od razu prostuję - NIE JESTĘ OSOBĄ O ALKOHOLOWYCH PROBLEMACH- amen - a dlatego, że wszyscy czekali już z utęsknieniem na moment rozpoczęcia i jakoś nikt nie pilnował z zegarkiem w ręce, czy minęło już pół godziny, godzina czy pięć. No i polecieliśmy z koksem, odtańczyliśmy jakoś tego poloneza. Ja zebrałam się w sobie, żeby nie wybuchnąć śmiechem tuż przed kamerą (brawka dla mnie!!). A Pan Fotograf chyba doszedł do wniosku, że jestem najodpowiedniejszą osobą do robienia za modelkę, bo zdjęcia mi cykał co pięć sekund. Echh, czułam się taka doceniona. Oczywiście nie obyło się bez typowych zdjęć a'la 'pokaż podwiązkę', które taaak uwielbiam, że aż rzygać tęczą mi się zachciało. No cóż, trzeba było przetrwać. Zrobiłam sobie perwersyjne zdjęcie z partnerem koleżanki, którego pierwszy raz na oczy widziałam, ale cóż, miły chłopak, to czemuż miałam nie cyknąć sobie z nim fotki? Brakowało tylko dziubka i lustra, i zupełnie spokojne mogłaby być 'słit focia na fejsika'. Ale o czym to ja tak polemizować miałam? Aha, no tak, co było dalej! Dalej było coraz ciekawiej. Ogólnie: tańce, hulanki, swawole i skręcone kolana. Biedaczysko. Siedziałam z nim, załatwiłam mu lód, żeby mógł sobie przyłożyć. A on co? Musiał mi tam cierpieć?! No musiał no?! Ale co tam, i tak wybawiłam się genialnie! Udało mi się uszczknąć troszkę muzyki ku rozkoszy mej duszy i z dedykacją dla Tb w głośnikach zabrzmiał Bon Jovi i "You give love a bad name". Oł jee. Były densy i było dobicie, bo więzadło nie wytrzymało. Przetrwaliśmy! Dobrze się bawiliśmy! Uznaję Studniówkę za udaną! Jestem zadowolona i HEJ! Dobrej nocy życzę, bo ja na przykład leczę obolałe kości, mięśnie i wszystko co tylko mogę...

                                 

4 komentarze:

  1. Do której miałaś studniówkę? :)
    Macie u siebie w mieście jakieś przesądy i tradycje? U mnie w Wielkim Mieście po zakończeniu studniówki idzie się na rynek główny i skacze wokół pomnika 3 razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara i 3 razy w drugą stronę - nie ukrywam, iż w długiej, balowej sukni i butach na 12 cm obcasie skakanie po oblodzonym marmurze nie jest najłatwiejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahahah :D Niee, u nas aż takich przesądów nie ma ;) Jakieś tam o podwiązkach były, ale to chyba wszystko. No, albo do moich uszu inne nie dotarły^^ A studniówkę mieliśmy bodajże do 5.30, o ile dobrze pamiętam ;)

      Usuń
  2. Ciekawe wspomnienia że studniówki ;D Co do zwanego więzadła , jeśli to mpfl to służę radą ;)
    A jeśli chodzi o przesady to w moim lo panuje takowy: przed pierwszą maturą-polski o północy odbywa się tzw. Całowanie czapli w dupkę przez tegorocznych maturzystów ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Studniówa <3 moją też dobrze wspominam ;) Niestety zgubiłam na niej podwiązkę i miałam później przez to podwójny stres na maturze, bo to podobno pecha przynosi xD na szczęście pech się nie zorientował i jakoś przetrwałam ;)

    OdpowiedzUsuń