
lecz nie potrafię
umiem
a nie chce mi sie
wisze
a spadam
lecę
a nie słyszę
że upadłam
juz dawno
nie czułam
czy jeszcze warto?'
Ferie. Bogu dzięki albo i nie dzięki nadeszły błogie chwile feryjne, kiedy ponoć się odpoczywa i ponoć ładuje akumulatory. Skąd u mnie to nadużycie słowa "ponoć", bo fakt jest taki, że odpoczywać się będzie, ale to chyba w nocy, a ładować akumulatory, to chyba jak ktoś włoży palec do gniazdka, nie wiem czy go to naładuję, ale kontakt z jakąś elektrycznością mieć będzie, więc udajmy, że ma to coś wspólnego z ładowaniem akumulatorów. W poniedziałek i tak muszę jechać do szkoły. Będzie trzeba zerwać się w połowie nocy (czyt. godz. 6 lub 7), pędzić biegiem - bo przecież dlaczego kochana Majusia miałaby wyjść wcześniej, nie! ona woli w ciągu niecałych 2 min dobiec z domu na przystanek i cały czas mieć przed oczami wizję odjeżdżającego autobusu - a później znosić ludzi, których mam już po dziurki w nosie, tym bardziej w dniach kiedy powinnam leżeć brzuszkiem do góry, i zastanawiać się nad tym czy przekręcić się na boczek prawy czy lewy. Nie, to nie ta bajka. Nie ten rok. W tym roku praktycznie tygodnie oba zapełnione. Co dzień jakieś plany. Chęci zrobienia porządnych powtórek, bo przez ostatnich kilka dni opieprzałam się jak chyba nigdy i trochę wyrzuty do siebie mam z tego powodu. No ale cóż, głowy nie miałam nawet do tego, żeby rozróżnić żyłę od tętnicy na przekroju. I proszę się nie śmiać, choć sama podśmiewam się w tym momencie z siebie, lecz takowe czasy nastały, że w głowie raczej myśli inne się kotłują, a w brzuszku co i raz motylki wzlatują. Ot, dziwne uczucie. Ale nie o tym. Wtorek? Co ja robię we wtorek? Aa! Bym zapomniała, jadę do szkoły! Co do reszty dni, nie ma pewniaków, a i bezsensem będzie opisywanie jak to się zarąbiście cieszę, że będę musiała w ten sposób zagospodarować feryjny czas. Ech, no i jeszcze ta durna prezentacja maturalna. Muszę ruszyć z koksem, bo niedługo będę leżeć i kwiczeć. Plus minus z chemii, matmy i biologii z milion zadań do zrobienia. A ja co robię? Piszę słitaśne esemeski - z czego po chwili śmieję się jak głupia - i myślę o tym, że chcę sobie ponocować pod namiotami. Czy to w zimę odpowiedni pomysł, pewno nie, ale w lato, dlaczemu by nie? Lato.. wakacje.. ja chcę już się obudzić 18 maja i odetchnąć z ulgą, powiedzieć do siebie "zrobiłaś to, nie ważne jaki będzie wynik, podołałaś i zrobiłaś to". I spokojnie wyjechać do pracy, do której jeszcze nie wiem na pewno czy wyjadę, ale mniejsza o to. Chcę po prostu nie myśleć o niczym. Móc się odciąć od tego całego szaleństwa, które coraz bardziej zaczyna mnie wciągać w swoje sidła i wcale nie ma zamiaru puścić. Się zapętliłam i nie pamiętam o czym chciałam pisać. Jedno jest pewne - muszę się porządnie ogarnąć! O! Dziękuję! Dobranoc!
Jaaaa, ferie! Ja niestety jeszcze czekam, chociaż w sumie moja wizja ferii jest duuużo bardziej leniwa niż Twoja :)
OdpowiedzUsuńMoja wizja ferii jest bardzo pracowita, ale nie wiem jak to wyjdzie^^ Mam nadzieję, że produktywnie.
UsuńJesteś w identycznej sytuacji co ja. wobec nauki, pracy, chęci i prezentacji maturalnej. :) Tylko ja nie muszę dojeżdżać do szkoły autobusem, ale we ferie i tak chodzę... :D pewnie bd tu wpadać, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPo co w ferie chodzicie do szkoły? Ja mam je już teraz i nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby zrywać się raniutko i pędzić do ośrodka edukacjo zwanego szkołą. :) O prezentacji maturalnej nie wspominając - coś czuję, ze będzie ciężko z nią.. :)Jak rozplanowałyście powtórki? Na które uczelnie się wybieracie? :)
OdpowiedzUsuńJa chodzę na korki, także teoretycznie powtórki mam z jednych zajęć na drugie i nie muszę zbytnio myśleć nad samym faktem rozplanowywania;) To wiele daje, przynajmniej jak dla mnie, bo motywuje żeby spiąć się i powtarzać systematycznie. Mam zamiar startować do Katowic, Poznania, Łodzi i Wawki. Ale to może jeszcze ulec drobnym zmianą^^ Wszystko się okaże;)
Usuń