"Jeżeli już o coś zabiegasz, idź na całego,
w przeciwnym razie nawet nie zaczynaj."
-epitafium na grobie Charles'a Bukowski'ego
A dziś zaczniemy może takim miłym akcentem - Witam! Cześć! I czołem! Całkiem przyjemny dzień, choć przyznam, pobudka o godzinie 5 (w nocy:() nie należała do najprzyjemniejszych. Dodatkowo uciekły mi wszystkie autobusy i musiałam zadowolić się busem za 3.50zł a co! Cóż z tego, że rano jadą cztery autobusy, na które mam bilet miesięczny i, że gdyby moja szacowna dupcia zechciała się choć trochę sprężyć nie byłabym stratna w postaci 3.50zł. Co tam, to nie jakiś majątek, ale zdecydowanie zbyt często zdarza mi się zasilać kasę fiskalną busiarzy. Dziś w sumie nie o tym, a o czymś, o czym myśli nachodzą mnie dosyć często ostatnimi czasy. Czy to z powodu Tb? Nie wiem, może. A może zbliżająca się matura daje o sobie znaki? W to wątpię, jeśli o ten temat chodzi. Ale, pofilozofujmy trochę. Dzisiejszego wieczora, jako, że spędzam go niezwykle owocnie nad entalpią swobodną i entropią, także tu oto zawita notka z mego dziennika filozofa (nie chcę użyć tu słowa wiejskiego, ale mi tak strasznie pasuję ;) Życzę więc miłego filozofowowania, choć może nie będzie trzeba aż tak.
Dlaczego ciągle żyjemy złudzeniami? Może złudzenia
pomagają nam wierzyć. Człowiek bez jakiejkolwiek wiary, czy to jest wiara w
Boga, Allaha, Buddę czy w duszka drzew, staje się pusty, pozbawiony czegoś
istotnego. Złudzenia wspomagają wiarę w to, że będzie dobrze, że wszystko
potoczy się tęczową dróżką, usłaną różyczkami i oblaną blaskiem wschodzącego
słońca. Skoro mamy tego świadomość, czemu nie myślimy realnie? Realia świata
często nas przerażają, wszystko przytłacza i nawarstwia się, opadając na nasze
ramiona, niczym kilkukilogramowe sztangi. Jesteśmy skazani na ratowanie się z
sytuacji, które i tak są odgórnie stracone. W sumie, prawda jest taka, że wszyscy
dążymy do jednego - do zagłady. Jedyną pewną rzeczą na świecie jest to, że
każdy kiedyś umrze, czy to się zdarzy wcześniej, czy później, czy w taki, czy w
inny sposób, nie ważne, to jedyna pewność, którą można człowiekowi obiecać.
Życie to wieczne miotanie się, próba oswobodzenia z sideł, z których nie ma
ucieczki. Na naszej drodze znowu pojawiają się złudzenia. Pewnie służą
pragnieniu szczęścia. Bo przecież każdy z nas właśnie tego pragnie – choć przez
chwilę poczuć się szczęśliwym. Dlatego kiedy raz nam się to uda usilnie
próbujemy powtarzać sytuacje, które w taki czy inny sposób na nas wpłynęły. Czasem
nam się udaje i faktycznie, znowu szczęście puka do naszych drzwi, i pyta o
nasz adres. Ale czasem jest wręcz przeciwnie, ale my wciąż się łudzimy. Tak
ciężko rozróżnić kiedy następuje sytuacja korzystna, a kiedy nie. Niepewność
potrafi doprowadzić człowieka na granicę przepaści, kiedy nie może już
zrozumieć samego siebie i dojść do porozumienia z własnym wnętrzem. To
skłócenie ciągnie za sobą kolejną niteczkę, która jest przywiązana do
następnej, a ta do kolejnej i kolejnej, i tak aż do momentu, kiedy czujemy się
całkowicie zagubieni. Niby nie dzieje się nic szczególnego. Niby jakaś wielka
zmiana nie zaszła w naszym życiu, ale jednak coś w nas, w środku, uległo
zmianie. Może to serce, uśpione, oziębłe i zamrożone, na nowo zaczyna bić? I
wtedy dociera do człowieka, że niby nic się nie zmieniło, ale jednak wszystko
jest inaczej, że niby on sam wciąż jest ten sam, a jednak jakiś inny. Jak w
takiej sytuacji się odnaleźć? Jak znaleźć „złoty środek”, który pozwoli
zrozumieć co właściwie się dzieje w życiu tej małej istotki, co doprowadza ją
do szaleństwa i obłędu? Nie ma czegoś takiego. Nie ma żadnego środka, początku
czy końca, który tłumaczyłby dlaczego dzieje się tak a nie inaczej. Życie to
splot wielu niewyjaśnionych i często kompletnie odrealnionych zdarzeń, które z
jakiegoś powodu po prostu się dzieją. Może nie rozumiemy o co w tym wszystkim
chodzi i kto piszę scenariusz naszego powolnego upadku, ale wciąż brniemy w to.
Na ślepo. Nie wiedząc praktycznie czego chcemy i czego oczekujemy od życia.
Żeby oczekiwać czegokolwiek od innych, należy najpierw samemu wykazać się
inicjatywą. To na pewno buduje silne relacje międzyludzkie, ale czy na tyle
silne, żeby powstała chociaż maleńka iskierka pewności? Złudzenia, czasem są
potrzebne do życia, bo dzięki nim budząc się rano wciąż – może niechętnie, ale
jednak – wstajemy z łóżka i zaczynamy nowy dzień. Z nadzieją, że tym razem coś
pójdzie lepiej, piękniej i, że właśnie tego dnia będziemy mogli nareszcie
powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwi. Znów sprawnie się oszukujemy. Ale nasuwa
się więc pytanie zasadnicze, dlaczego tak usilnie szukamy szczęścia? Czym ono
jest? Dla każdego na pewno czymś innym. Dla jednych będzie to śniadanie do
łóżka, gorące kakao i uśmiech bliskiej osoby, dla innych kariera i powolne
wdrapywanie się coraz wyżej po konarach samorealizacji. Każdy człowiek ma coś
takiego w swojej psychice, co nie daje spokoju i wręcz domaga się przeżywaniu
chwil uniesienia. Szczęście uzależnia. Kiedy raz zasmakujesz tego owocu, nie prędko
będziesz chciał przerzucić się na inny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz