poniedziałek, 4 lutego 2013

let's philosophing!


"Jeżeli już o coś zabiegasz, idź na całego, 
w przeciwnym razie nawet nie zaczynaj."
-epitafium na grobie Charles'a Bukowski'ego



A dziś zaczniemy może takim miłym akcentem - Witam! Cześć! I czołem! Całkiem przyjemny dzień, choć przyznam, pobudka o godzinie 5 (w nocy:() nie należała do najprzyjemniejszych. Dodatkowo uciekły mi wszystkie autobusy i musiałam zadowolić się busem za 3.50zł a co! Cóż z tego, że rano jadą cztery autobusy, na które mam bilet miesięczny i, że gdyby moja szacowna dupcia zechciała się choć trochę sprężyć nie byłabym stratna w postaci 3.50zł. Co tam, to nie jakiś majątek, ale zdecydowanie zbyt często zdarza mi się zasilać kasę fiskalną busiarzy. Dziś w sumie nie o tym, a o czymś, o czym myśli nachodzą mnie dosyć często ostatnimi czasy. Czy to z powodu Tb? Nie wiem, może. A może zbliżająca się matura daje o sobie znaki? W to wątpię, jeśli o ten temat chodzi. Ale, pofilozofujmy trochę. Dzisiejszego wieczora, jako, że spędzam go niezwykle owocnie nad entalpią swobodną i entropią, także tu oto zawita notka z mego dziennika filozofa (nie chcę użyć tu słowa wiejskiego, ale mi tak strasznie pasuję ;) Życzę więc miłego filozofowowania, choć może nie będzie trzeba aż tak.
Dlaczego ciągle żyjemy złudzeniami? Może złudzenia pomagają nam wierzyć. Człowiek bez jakiejkolwiek wiary, czy to jest wiara w Boga, Allaha, Buddę czy w duszka drzew, staje się pusty, pozbawiony czegoś istotnego. Złudzenia wspomagają wiarę w to, że będzie dobrze, że wszystko potoczy się tęczową dróżką, usłaną różyczkami i oblaną blaskiem wschodzącego słońca. Skoro mamy tego świadomość, czemu nie myślimy realnie? Realia świata często nas przerażają, wszystko przytłacza i nawarstwia się, opadając na nasze ramiona, niczym kilkukilogramowe sztangi. Jesteśmy skazani na ratowanie się z sytuacji, które i tak są odgórnie stracone. W sumie, prawda jest taka, że wszyscy dążymy do jednego - do zagłady. Jedyną pewną rzeczą na świecie jest to, że każdy kiedyś umrze, czy to się zdarzy wcześniej, czy później, czy w taki, czy w inny sposób, nie ważne, to jedyna pewność, którą można człowiekowi obiecać. Życie to wieczne miotanie się, próba oswobodzenia z sideł, z których nie ma ucieczki. Na naszej drodze znowu pojawiają się złudzenia. Pewnie służą pragnieniu szczęścia. Bo przecież każdy z nas właśnie tego pragnie – choć przez chwilę poczuć się szczęśliwym. Dlatego kiedy raz nam się to uda usilnie próbujemy powtarzać sytuacje, które w taki czy inny sposób na nas wpłynęły. Czasem nam się udaje i faktycznie, znowu szczęście puka do naszych drzwi, i pyta o nasz adres. Ale czasem jest wręcz przeciwnie, ale my wciąż się łudzimy. Tak ciężko rozróżnić kiedy następuje sytuacja korzystna, a kiedy nie. Niepewność potrafi doprowadzić człowieka na granicę przepaści, kiedy nie może już zrozumieć samego siebie i dojść do porozumienia z własnym wnętrzem. To skłócenie ciągnie za sobą kolejną niteczkę, która jest przywiązana do następnej, a ta do kolejnej i kolejnej, i tak aż do momentu, kiedy czujemy się całkowicie zagubieni. Niby nie dzieje się nic szczególnego. Niby jakaś wielka zmiana nie zaszła w naszym życiu, ale jednak coś w nas, w środku, uległo zmianie. Może to serce, uśpione, oziębłe i zamrożone, na nowo zaczyna bić? I wtedy dociera do człowieka, że niby nic się nie zmieniło, ale jednak wszystko jest inaczej, że niby on sam wciąż jest ten sam, a jednak jakiś inny. Jak w takiej sytuacji się odnaleźć? Jak znaleźć „złoty środek”, który pozwoli zrozumieć co właściwie się dzieje w życiu tej małej istotki, co doprowadza ją do szaleństwa i obłędu? Nie ma czegoś takiego. Nie ma żadnego środka, początku czy końca, który tłumaczyłby dlaczego dzieje się tak a nie inaczej. Życie to splot wielu niewyjaśnionych i często kompletnie odrealnionych zdarzeń, które z jakiegoś powodu po prostu się dzieją. Może nie rozumiemy o co w tym wszystkim chodzi i kto piszę scenariusz naszego powolnego upadku, ale wciąż brniemy w to. Na ślepo. Nie wiedząc praktycznie czego chcemy i czego oczekujemy od życia. Żeby oczekiwać czegokolwiek od innych, należy najpierw samemu wykazać się inicjatywą. To na pewno buduje silne relacje międzyludzkie, ale czy na tyle silne, żeby powstała chociaż maleńka iskierka pewności? Złudzenia, czasem są potrzebne do życia, bo dzięki nim budząc się rano wciąż – może niechętnie, ale jednak – wstajemy z łóżka i zaczynamy nowy dzień. Z nadzieją, że tym razem coś pójdzie lepiej, piękniej i, że właśnie tego dnia będziemy mogli nareszcie powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwi. Znów sprawnie się oszukujemy. Ale nasuwa się więc pytanie zasadnicze, dlaczego tak usilnie szukamy szczęścia? Czym ono jest? Dla każdego na pewno czymś innym. Dla jednych będzie to śniadanie do łóżka, gorące kakao i uśmiech bliskiej osoby, dla innych kariera i powolne wdrapywanie się coraz wyżej po konarach samorealizacji. Każdy człowiek ma coś takiego w swojej psychice, co nie daje spokoju i wręcz domaga się przeżywaniu chwil uniesienia. Szczęście uzależnia. Kiedy raz zasmakujesz tego owocu, nie prędko będziesz chciał przerzucić się na inny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz