'Wierzę, że wiara w to, że przetrwamy pozwala nam przetrwać'
Tak gwoli wstępu trochę faktów bezsensownych, które rozbawiły mnie po włączeniu najwspanialszej Twarzo-książki (czyt. facebook) i wyświetleniu strony głównej. Przesuwam sobie takim pokrętełkiem na myszce i jadę w dół, mijam miliony wpisów odnośnie dnia dzisiejszego, w końcu nikt nie zauważył 999 999 wcześniejszych wpisów. Ech, o ironio. Nie pomyślałam tego cholernego życzenia.

Jak już wspomniałam parę zdań wcześniej, coś o "przyplątywaniu się". Skojarzyło mi się jak to przeglądałam sobie - co weszło mi w zwyczaj, stety, czy niestety ? - blogi z kategorii medycznych i natrafiłam na wpis o "Syndromie Studenta I Roku". Oczywiście, było to odnośnie medycyny. Tak sobie czytam i czytam i myślę i myślę. Autor opisuję sytuację pewnej blogerki - studentki I roku med -, która to narzeka niesamowicie, jak to niedouczeni są lekarze etc.etc.etc. Nie będę tu przytaczać słów, bo nie o to mi chodzi. W sumie, wywiązała się całkiem pokaźna rozmówka pod wpisem, a głos zabierało wielu czytelników. I tak sobie myślę, że fakt, zdarzają się sytuacje, opisane przez studentkę, ale rację w tej sprawie miał również autor wpisu. Reasumując, przecież lekarz lekarzowi nie równy i sprowadzanie wszystkich (lub prawie wszystkich) do wspólnego mianownika mija się tu z celem. Nie chcę zbytnio zabierać w tej sprawie głosu ( w sumie, nikt mi nie kazał, a tak jakoś temat się na myśl nasunął) bo prawda jest taka, że w swoim życiu natrafiłam na przeróżnych medyków. I w sumie, dzięki jednemu chodzę normalnie, biegam normalnie i żyję normalnie. Mama mówiła, że miałam dysplazję stawu biodrowego i,że gdyby nie Ten Pan Doktor prawdopodobnie butów normalnych nosić bym nie mogła... Dzięki niemu uniknęłam leczenia operacyjnego, choć w sumie sama już nie wiem co gorsze. Pana Doktora oczywiście nie pamiętam, ale uśmiecham się na myśl, kiedy przypomnę sobie sytuację, przez Mamę opowiadaną. Gdy już mogłam biegać jak inne dzieci w moim wieku i korzystałam z tego przywileju na każdym kroku, wybrałyśmy się na wizytę kontrolną. Pan Doktor wychodzi z gabinetu i patrzy z niedowierzaniem. Podchodzi do mej Rodzicielki i pyta " To Maja? To na prawdę Maja!"
Wracając do tematu i odbiegając od sentymentalności, uważam, że niesłusznie jest oceniać wszystkich lekarzy tą samą notą. To trochę niesprawiedliwe.
Wracając do tematu i odbiegając od sentymentalności, uważam, że niesłusznie jest oceniać wszystkich lekarzy tą samą notą. To trochę niesprawiedliwe.
I tak rozpisałam się nieco, choć miałam zamiar dwa słowa napisać. Jutro korki z chemii i dowiem się jak rozwiązałam maturkę. Nie mogę się doczekać. Zbliżają się Święta. Nie czuję Świąt. Śnieg w sumie jest, a ja śnieg lubię, więc teoretycznie pierwszy punkt z listy "Must have na Święta" odhaczony. Co dalej? Sylwester;)
Coś mnie na klasyki wzięło..
Dla mnie podwiązki i wszystkie historie z nimi związane są jednym wielkim przesądem, a ja do osób przesądnych nie należę. Mimo tego... nie jest to jakiś ogromny wydatek, więc pewnie gdybym była na Twoim miejscu już dla świętego spokoju poszłabym kupić nową, własną.
OdpowiedzUsuńCo do świąt... magii nie czuję od kilku lat, ale w tym roku postanowiłam sobie zrobić wszystko, aby tylko wrócić do tych wspaniałych lat dzieciństwa i jeszcze raz móc ją poczuć. Może to też zależy od nastawienia człowieka?
Hm.. w sumie, dla mnie podwiązki to również przesąd, ale jestem trochę przezorna. Święta świętami, faktycznie, wszystko zależy od tego jak człowiek do nich podejdzie.;)
UsuńDlatego tak jak mówiłam, ja na Twoim miejscu rozejrzałabym się za podwiązką :) Studniówkę pewnie będziesz miała gdzieś w styczniu?
OdpowiedzUsuńDokładnie 22 stycznia. Jeszcze trochę czasu;)
Usuń