środa, 7 listopada 2012

Środo, moja Środo! Czemuś jest Środą?

'Ak­tor­stwo dnia codzien­ne­go tym się różni od ak­tor­stwa w teat­rze, że wszys­cy grają przed wszys­tki­mi i wiedzą nawza­jem o so­bie, że grają.' 



Taka tam środa. Witaj środo, żegnaj środo. Łatwo przyszło, łatwo poszło - co by nie rzec. Sprawdzian z biologii z  botaniki = dupa zbita i hura! Dawno nie trafiłam na tak idiotyczne zadania. Dawno nie wyszłam taka uradowana po teście. Moja reakcja - Bitch Please! Drobne pytanie - czy mając do ogarnięcia całą botanikę zwraca się uwagę na jakieś pierdoły typu systematyka? Rozumiem, charakterystyka poszczególnych najbardziej wyróżniających się grup, u których pojawiają się jakieś cechy, rzutujące na dalszą ewolucję. Ok. Zgodzę się. Ale niektóre pytanie przyprawiły mnie o błogi uśmiech i myśl "Pupa,pupa,pupa". Zdecydowanie Ferdydurke odbija się na mojej psychice. A to dopiero początek. No nic, na poniedziałek zwierzątka mnie witają, choć powtórzyłam już na zeszły tydzień, ale proforma, trzeba raz jeszcze powtórzyć. Chem - Witowski i stałe, i stopnie dysocjacji zaczęły przyprawiać mnie o ból głowy. Zdecydowanie próbuję ogarnąć, wydaje mi się, że ogarnęłam, a tu, przychodzi do jakiegoś zadania i gubię się. Śpiewam sobie "Nie nie boję się, nie nie boję się!", ale w rzeczywistości sikam w majty. Brutalne, ale prawdziwe. No nic, trzeba iść się ogarnąć, jutro na siódmą. I dyżur = jupi aj ej!

PS. Zmieniałam co nieco na blogu, nie wiem czy na lepsze, ale jak dla mnie jest O.K!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz