'Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas
bezwietrznej nocy.'
Jest tyle miejsc do zwiedzenia, tyle rzeczy do zobaczenia, tyle nowości do poznania, a tak mało życia! Tak sobie właśnie rozmyślam. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że doceniamy coś dopiero w momencie tego utraty. Właściwie, tak zupełnie tego nie straciłam, ale na pewno zmiana początkowo wywołała dziwne uczucie. W momencie gdy A wyjechała na studia miałam wrażenie, że nareszcie będę miała święty spokój. Nikt nie będzie mi smęcił, że tego nie zrobiłam, tamtego nie zrobiłam, tylko wreszcie będę mogła spokojnie funkcjonować. Istnieje też możliwość, że starałam się nie dopuszczać do siebie drugiej opcji, bo znałam jej bezcelowość. Rzeczywistość okazała się zupełnie odmienna od wyobrażeń. Z czasem zaczęłam coraz bardziej odczuwać brak A. Nie było to jednak zbyt doskwierające, z uwagi na mój podział godzin, przez który ciężko było o rozmyślanie o życiu, świecie i innych filozoficznych duperelkowatych myślach. Cóż, takie życie! Wiecie, to zabawne, ale gdy nie mogłam zasnąć szłam właśnie do niej do pokoju, kładłam się na jej łóżku, pod jej kołdrą i -jakby działało to na mnie kojąco - zasypiałam.
Człowiek to niestety istota tak dziwna, że aby się czegoś dowiedzieć, musi się najpierw o tym przekonać, zdobyć doświadczenie. Bez niego ani rusz. Tu również zdobywałam kolejne "levele" życia, napotykając na drodze przeróżne przeszkody. Istota jednak tkwi w tym, ażeby mieć wiarę, że żadna przeszkoda nie jest niemożliwa do pokonania. Bo Bóg nie stawia przed nami wyzwań, których wie, że się nie podejmiemy- i co lepsze-że nie osiągniemy sukcesu. Wszystko co napotykamy na drodze ma jakiś cel, po coś znajduję się właśnie w tym miejscu. Prawda jest taka, że po pokonaniu istnego Mount Everestu problemów, który wydaje nam się początkowo kompletnie nieosiągalny, napotykamy kolejny. Pomyślmy jednak przez chwilę. Jak wyglądałoby życie pozbawione przeszkód? Dosłownie, sielankowy obraz nasuwa mi się na myśl. Życie jak w Madrycie, bym rzekła. Tylko, czy w pewnym momencie nie znudziłoby się nam? Wszystko przychodziłoby z łatwością, nie musielibyśmy się wysilać, niczego robić. Po prostu, egzystowalibyśmy sobie jak te pasikoniki, pozbawieni jakiegokolwiek celu w życiu i odarci z typowo ludzkiej cechy - ciekawości. Zwykła, naturalna, wręcz wrodzona ciekawość. Szczerze, doceniam ją bardzo. Uważam, że to najlepsza cecha, jaką mogliśmy otrzymać. Czasem jest uciążliwa, nie powiem. Czasem jednak pozwala mi (użyję tu zapewne zabawnego sformułowania) wnieść się na wyżyny własnej podświadomości, której nieodparta chęć kształtowania się daje niesamowitą satysfakcję. Mam wrażenie, że wciąż za mało wiem. Że zdecydowanie zbyt mało jeszcze widziałam, a chciałabym zobaczyć tak wiele! Chciałabym pójść do filharmonii, opery, pojechać do Barcelony, Paryża, a ostatnio - do Niemiec. Tak schodząc już na temat Niemiec, miałam jechać na wymianę. 'Miałam', właśnie- czas przeszły. Cóż, los napisał inny scenariusz i widocznie nie jest mi dane przeżyć taką przygodę. Najgorsze jest to, że wciąż gdzieś tam wewnątrz czuję, że jeszcze wszystko się może zdarzyć. W sumie, nadzieja umiera ostatnia. Wątpię jednak, że dla siedmiorga uczniów opłaca się w ogóle organizować taki wyjazd. Jednego nie mogę pojąć, a mianowicie - jak w szkole, liczącej ponad sześciuset uczniów nie może zebrać się minimum dziesięcioro na wymianę do Niemiec? Tłumaczą się, że nie lubią Niemców. A co tu jest do lubienia, czy nie? Uważam to za zupełnie prostackie zachowanie z ich strony. Kierują się jedynie stereotypami i jakimiś chorymi uprzedzeniami. Dlaczego mają nienawidzić kogoś za to, że jakiś tam jego przodek kiedyś skrzywdził Polskę? Przecież ten ktoś (potomek, nie przodek), tego nie zrobił i często gęsto takim ludziom jest wstyd za plamy na historii ich rodziny. Nie zmienią oni przecież przeszłości, lecz mogą jedynie kształtować przyszłość - lepszą, bądź gorszą, rzecz jasna.
Et pour avoir de la chance!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz